wtorek, 17 czerwca 2014

Historia pewnego konkursu

Pewnie jeszcze tego nie wiecie, ale wzięłam udział w konkursie. I to nie byle jakim, bo do wygrania była wycieczka... z przyjaciółką do Francji. Niestety nie wyszło, więc w ramach nagrody pocieszenia oraz prezentu urodzinowego, zrobiłam bransoletkę.

Jako pierwsza powstała ona:

Kolory: Inside Color Rainbow Crystal Gray Lined, Silver Lined Frosted Dark Aqua oraz Silver Lined Frosted Cobalt.

Zmienna, jak tylko prawdziwa kobieta może być. Ostre romby, długie paski, kropki, kwiatki i serduszko. Gdy pracę skończyłam stwierdziłam, że to chyba jednak nie to, o co mi chodziło. Zabrałam się ponownie do pracy...

Do zrobienia nowej wykorzystałam wcześniej już użyty wzór z zastosowaniem innych kolorów. Do tej byłam przekonana bardziej, bo w mojej ocenie lepiej pasuje do nowej właścicielki ;)

Użyłam Silver Lined Frosted Crystal, Silver Lined Frosted Dark Aqua oraz Silver Lined Frosted Cobalt. Efekt końcowy zupełnie inny niż TU :)))




A teraz do sedna. Chyba każdemu z nas zdarza się wziąć udział w jakimś konkursie. Ten, o którym mowa w poście, był łatwy i przyjemny. Klikasz "lubię to", opisujesz dlaczego chcesz pojechać do Francji, jaki produkt lubisz i voilà! Gotowe. Można wygrać? Można. Etapów było trzy. Zakwalifikowałyśmy się do pierwszego z nich, byłyśmy szczęśliwe, że przynajmniej tu nam się udało i... BOMBA - atak hejterów niewyobrażalny. Osoby, którym nie udało się wygrać, podniosły raban twierdząc, cytuję,, że "konkurs ewidentnie ustawiony... wyniki 1 dzień po zakończeniu?! na pewno były setki, może i tysiące prac... smutne, smutne, widocznie na wyjazd pojedzie rodzina prezesa..." "średnie te fotki" itd. itp. Czasami zastanawiam się, o co ludziom chodzi? Przecież każdy ma szansę, prawda? Po prostu jedni są lepsi, inni są gorsi, albo delikatniej - jedni mają szczęście, inni trochę mniej ;) 

Nie wyobrażam sobie, żeby kogokolwiek hejtować tylko dlatego, że udało mu się coś wygrać. Przecież wielokrotnie wysyłałam pracę do wyzwań Kreatywnego Kufra, ani razu mi się nie udało, a jednak nie jest to powód, dla którego miałabym być zła na innych. Ich prace są lepsze, odpowiedniejsze... Mnie to tylko motywuje, sprawia, że chcę próbować dalej kombinować z koralikami. I morał - trzeba mieć trochę dystansu do siebie. Nie zawsze wygrywamy, ale nie znaczy to, żeby się poddawać. Nie hejtujmy, próbujmy następnym razem wypaść lepiej ;) 

Wszystkim hejterom życzę pogody ducha, bo wieczny ból du**y jest niezdrowy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zajrzyj również na: